15.02.2024
Rozmowy
toczyły się wokół książki Elizabeth Strout pt.
„ Mam na imię Lucy”.
O autorce:
Elizabeth Strout (ur. 6 stycznia 1956 w Portland) –
amerykańska pisarka. Bardzo długo nie udawało jej się osiągnąć sukcesu. Wydawcy
odrzucali wysyłane jej materiały, często bez żadnych słów zachęty, autorka
jednak pisała dalej. Jej pierwsza powieść, Amy i Isabelle, ukazała się w 1998
roku, a więc kiedy Strout miała 42 lata. Książka była nominowana do Orange
Prize (obecnie Women’s Prize for Fiction), znalazła się też w finale
PEN/Faulkner Award. Jej trzecia książka, zbiór 13 opowiadań zbudowanych wokół
postaci nauczycielki Olive Kitteridge przyniosła jej w 2009 roku Nagrodę
Pulitzera w dziedzinie beletrystyki.
"Mam na imię Lucy" to
historia o złożonych relacjach między dziećmi i rodzicami. Łatwo jest opisywać
historie skrajne – o wielkiej, bezinteresownej miłości rodzicielskiej lub wręcz
przeciwnie, o patologicznych rodzicach zaniedbujących swoje dzieci. W prozie
Strout nic nie jest czarno-białe, a relacje między ludźmi potrafią być naprawdę
złożone.
Tytułowa bohaterka wychowała się w rodzinie na wielu poziomach dysfunkcyjnej,
co odbija się na jej całym życiu – począwszy od wykluczenia społecznego w
dzieciństwie, aż po dorosłość, w której ciągle nie czuje się wystarczająco
dobra i wartościowa. Pobyt w szpitalu i niespodziewana wizyta jej matki stają
się przyczyną do wspomnień i próbą oczyszczenia atmosfery między kobietami.
Poruszająca lektura - o miłości w rodzinie pomimo krzywd, o
trudnym dzieciństwie. Bardzo oszczędna i dająca pole do interpretacji - w tej
książce więcej dzieje się poza słowami - to co nie zostało powiedziane wprost
jest bardzo ważne i trudne. O tym, że dziedziczymy traumę przez pokolenia i o
próbie wyzwolenia się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz