poniedziałek, 19 grudnia 2016

Świąteczny Dyskusyjny Klub Książki



W ŚWIĄTECZNYM NASTROJU
 SPOTKANIE Dyskusyjnego Klubu  Książki
-JAK PRZY RODZINNYM STOLE


Krzeszycka biblioteka to między innymi miejsce spotkań członków Dyskusyjnego Klubu Książki. 15 grudnia odbyło się tu kolejne, ostatnie w tym roku spotkanie. Grupa ma już za sobą ponad sto takich spotkań. Kierownik biblioteki Jolanta Solińska, na co dzień pani Jola, traktuje wszystkich niemal jak swoją rodzinę. Tym razem spotkanie było wyjątkowe z racji zbliżających się świąt i końca roku oraz  grudniowych solenizantek. Zaproszono też gości. Siłą rzeczy rozmowę o książkach ograniczono do zarekomendowania nowych pozycji (w tym książki Agnieszki Jurewicz „Wybieraj dobrze”). Na stole zamiast książek pojawiły się akcenty świąteczne: stroik z bombkami, płonące świece i… śledzie. Potem ciasto, kawa, herbata. Zanim jednak przystąpiono do degustacji Jolanta Solińska przywitała zebranych, przedstawiła gości i złożyła wszystkim życzenia. Następnie podobne życzenia złożyła zastępca wójta Irena Szpulak. (Dalej zwana panią Irenką) Zrobiło się gwarno, bo wszyscy poderwali się do składania życzeń, wzajemnego obdarowywania się drobnymi upominkami – własnoręcznie wypieczonymi pierniczkami, ręcznie malowanymi kartkami świątecznymi, stoikami. Szczególnie podobały się wypieczone przez organizatorkę spotkania, pięknie ozdobione pierniczki. Zanim zostaną zjedzone, pewnie będą ozdobą niejednego stołu świątecznego. Tymczasem ścichły śmiechy, ustały uściski i całusy i próbowano śledzi, o których można rzec – poezja. Odbył się nawet mały ranking,  które lepsze, te w majonezowym sosie czy te w pomidorach a może te w sałatce. Werdyktu jednak nie ogłoszono z powodu różnicy zdań. Rozmowy jak przy rodzinnym stole. Wspominano dawne Wigilie, śmieszne wydarzenia sprzed lat. Ktoś znalazł choinkę spadłą z ciężarówki, ktoś zgubił… dziecko(!), które spadło z sanek ciągniętych przez tatę w drodze do dziadków na wieczerzę. Na szczęście zguba szybko została podniesiona a maluchowi nic się nie stało dzięki grubemu ubraniu i miękkiemu śniegowi. Pani Irenka opowiedziała, jak obchodzono Wigilię w jej rodzinnym domu na Łemkowszczyźnie. Kto z nas wiedział, że w tym dniu przy stole każdy członek rodziny musiał zjeść ząbek czosnku z solą? Wierzono, że ten ząbek wigilijnego czosnku pozwoli zachować zdrowie przez cały rok. A dziewczyna przy obieraniu  czosnku na wieczerzę powtarzała – zaklinała. ”Obieram cię niecałego, żebyś chronił mnie od złego”. Prawda, że to piękne? To zupełnie inny świat, w którym człowiek ma taki osobisty kontakt z czosnkiem a więc zapewne też z innymi roślinami, zwierzętami a może też z przedmiotami? Magia i czar. Teraz panie ośmielone zaczęły wspominać dawne Wigilie. „A u nas...”, „A w moim domu…” A moi rodzice…”. Przyszła kolej na kolędy: „Do szopy hej pasterze” i „Wśród nocnej ciszy” i inne. Panie bibliotekarki rozdały teksty, żeby śpiew się nie kończył na pierwszej zwrotce z refrenem.
   Czas było rozstać się. Pomyślałam, że tu, na wsi, tworzy się kulturę. W mieście z kultury się korzysta. W mieście jest ona towarem jak wszystko inne. Tu, w Krzeszycach, ludziom autentycznie zależy na kultywowaniu tradycji, poznawaniu historii regionu i pilnowaniu zwyczajnej ludzkiej przyjaźni. A takim spiritus movens, takim dobrym duchem wszystkiego dobra, które się tu dzieje są  panie z krzeszyckiej biblioteki a w szczególności pani Jola. Za  to wszystko co dla nas i społeczeństwa one robią  DZIĘKUJEMY!.
                           
                                                            Red. Janina Jurgowiak  (jjj)
                                                             zam. Gorzów Wlkp















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz