piątek, 27 lutego 2015



FERIE FERIE I PO FERIACH

„Dziecko chce być dobre.
Jeśli nie umie – naucz.
Jeśli nie wie – wytłumacz.
Jeśli nie może – pomóż”
Janusz Korczak

Tegoroczne ferie zimowe za nami, lecz warto przypomnieć co w Gminnej Bibliotece Publicznej w Krzeszycach podczas nich się działo. Z dziećmi spotkaliśmy siedmiokrotnie by umilić i rozmaicić ich czas. I chociaż zima tego roku nas zawiodła, to chętnych na zajęciach nie brakowało. Zgodnie z tradycją biblioteka przygotowała ciekawy program na okres ferii zimowych. Głównym celem, który przyświecał naszym działaniom była promocja czytania książek przez dzieci oraz zajęcia z bajkopisania. Uczestnicy mieli możliwość miłego spędzenia wolnego czasu, korzystając z różnych form zajęć. Do biblioteki przybiegały dzieci z uśmiechem na twarzy. Z bogatej oferty zabaw, zajęć i gier, każdy mógł wybrać coś dla siebie. Zajęcia rozpoczynały się o godzinie 11.00, jednak chętni do zabawy przychodzili o wiele wcześniej.
Podczas spotkań czytaliśmy opowiadania Elvira Lindo „Mateuszek”, które bardzo przypadły dzieciom do gustu. Są to dowcipne zilustrowane opowiadania o niesfornym Mateuszku i jego zabawnych perypetiach i rodzinie w szkole.

W pierwszym dniu układaliśmy historię pewnego guzika oraz mieliśmy okazję zaprojektować swój wymarzony guzik a następnie malowaliśmy wielki portret Pani Zimy.
W następnym dniu tworzyliśmy baranka z patyczków do uszu, dość pracochłonne ale efekty były niesamowite.
W dniu trzecim z talerzyków papierowych wykonaliśmy zwierzątka oraz zaczęliśmy lepić z gazet naszego bałwana .
W dniu kolejnym nasz bałwan „stanął na nogi” i postawiliśmy go przed biblioteką a następnie zabraliśmy się do tworzenia zwierzątek, aut i innych cudeniek z rolek od papieru.
W piątym dniu bawiliśmy się masą solną, ulepiliśmy śliczne aniołki i wybrane postaci z bajek. Niespodzianką dla dzieci były mały eksperyment  - wybuchowy wulkan- to chyba sprawiło im największą radość, ponieważ  w każdy dzień dopytywały się o inne eksperymenty.
W dniu szóstym z włóczek powstały nam okrągłe ludziki (na początku dzieci uważały to zadanie za niewykonalne ale z czasem widać było, że spodobało im się to, tak się rozkręciły, że powstał nie jeden a kilka pluszaków). Kolejną atrakcją było tworzenie ramek do zdjęć z patyczków od lodów.
W dniu ostatnim powstały nam piękne, kolorowe, latające ptaki- miejmy nadzieję, że już w krótce pojawią się takie u nas na wiosnę.
W każdym dniu uczyliśmy się pisać bajki, baśni i opowiadania z kolorowych kart Dixit, obrazkowych kości do gier Story Cubes oraz innych rzeczy, które wpadły nam pod rękę. Nie zabrakło również konkursów, łamigłówek, krzyżówek czy kalambur.
         Na zakończenie każdy z uczestników otrzymał drobny upominek.













































Spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w kołczyńskiej bibliotece.

                  Tematem lutowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki było „ Sześć córek” Małgorzaty Szyszko- Kondej.
A tak oceniła książkę Pani Krystyna:
         „ Sześć córek” to książka napisana dla kobiet i o kobietach, wielopokoleniowa. O ich związkach z mężczyznami, o rodzinach, pracy. Właśnie z tych związków z mężczyznami wynikają wszelkie kłopoty i rodzinne komplikacje. Fabuła książki jest prosta: jeden ojciec- Wiktor Krasowski- ginekolog, sześć kobiet, sześć córek i w przyszłości syn. Czy w takim układzie można znaleźć szczęście, stabilizację, spełniać marzenia? Na te pytania odpowiada Małgorzata Szyszko- Kondej w powieści „ Sześć córek”. Akcja toczy się długo, ponad 50 lat. To historia             i daleka i bliska każdemu z nas. W Polsce w tym czasie wydarzyło się bardzo dużo- okres ciężkiego PRL-u ze Służbą Bezpieczeństwa, stan wojenny ze Służbą Bezpieczeństwa, Nowa Rzeczpospolita Polska, katastrofa smoleńska, po aktualne, zwykłe życie naszego młodego pokolenia. Jak te wydarzenia z przeszłości odbiły się na bohaterkach, jak ukształtowały ich charaktery? Kim byłyby, gdyby nie brak ojca w ich rodzinie? Czy potrafiłyby stworzyć w swoich rodzinach inne niż opisane, bardziej serdeczne relacje? Bo wszystkie córki- opisane w krótkich opowiadaniach- Grażyna l. 60, Alicja l. 55, Elżbieta l.50, Martyna l. 40, Agnieszka l. 26 i Milena l. 19- łączy jedno. Tęsknota za ojcem, którego nie miały i fakt, że same nie potrafiły z ojcami swoich dzieci, budować trwałej stabilnej rodziny, w której można znaleźć wsparcie, zrozumienie i życzliwość. Na samym końcu książki sześć córek spotyka się pierwszy raz w życiu, na otwarciu testamentu ojca Wiktora Krasowskiego.
„ …Siedzą w napięciu w gabinecie notariusza i chłoną każde jego słowo…” Ojciec przekazał im „skarb”? Ale jest jeszcze jedna niespodzianka. Oprócz córek będzie jeszcze syn! Tatuś był wyjątkowo zapobiegliwy i przekazał swoje nasienie do banku nasienia. Jego asystentka                  i ostatnia towarzysząca mu w życiu kobieta, Julia z tego skorzystała.
„…No, no sześć córek i syn- Wiktor zawsze miał fantazję, ale żeby aż taką- wzdycha chyba trochę z zazdrością…” I końcowe zdanie: ” Pamiętam, mój przyjaciel mówił (tz. Wiktor Krasowski), że największym skarbem, który wam zostawia jest rodzina- z powagą przypomniał sobie Roman Kabała- notariusz.”
Nic dodać, nic ująć.
                      
                                                                                                        Krystyna Ostrowska- Ścigała